/ Patryk /
Z trudem udało mi się
wyjść punktualnie na wieczorny trening. Nie chciałem zostawiać Izy samej, ale
opuszczenie zajęć mogło skutkować powrotem do kwadratu rezerwowych, czego
wolałem uniknąć. Moja forma w ostatnim czasie miewała się dość dobrze, więc
wolałem nie kusić losu. Wkurzać trenera też nie chciałem. Nie mogłem też
rozczarować Izy. Dziewczyna bardzo chciała zobaczyć, jak gram w najważniejszych
meczach tego sezonu. Z myślą o niej przed momentem wrzuciłem do samochodu
torbę, a także zająłem miejsce za kierownicą. Droga nie była na szczęcie
zakorkowana, więc dotarłem przed czasem. Z uśmiechem przekroczyłem próg
recepcji, a także przywitałem wszystkie mijane osoby. Co prawda dziwili się
mojemu dobremu samopoczuciu, ale nie mogłem przestać się cieszyć z tego, iż
niebawem zostanę ojcem. Czułem się z tego powodu dumny i nie mogłem się już
doczekać, gdy pierwszy raz wezmę małą Lenę na ręce. Zamyślony szedłem w
kierunku szatni. Z pomieszczenia dobiegał mnie już gwar rozmów rozbawionych
chłopaków. Pewnie wydarzyło się coś, o czym nie miałem zielonego pojęcia i
stanowiło to dla nich powód do plotek.
- Igor? – nie mogłem
się nadziwić, widząc kolegę w szatni – co ty tu robisz?
- To samo, co ty –
uśmiecha się zawadiacko, sznurując buty.
- Myślałem, że jeszcze
nie skończyłeś rehabilitacji – odpowiedziałem.
- Nie myśl tyle, bo
cię zjedzą motyle – odpowiedział przez śmiech.
Wtem usłyszeliśmy komendę trenera, aby pojawić się na hali. Spojrzeliśmy
po sobie zawiedzeni, ale wstaliśmy z miejsc. Lepiej było pojawić się na czas,
żeby potem nie dokopał nam zajęciami w siłowni albo przedłużeniem treningu. Chciałem
być przy Izie, dlatego też wolałem uniknąć niepotrzebnych spięć ze
szkoleniowcem.
***
Dzisiejsze zajęcia
ciągnęły się dla mnie w nieskończoność. Nudziły mnie dziś kolejne elementy
rozgrzewki, a także ćwiczenia taktyczne. Wiedziałem, że musimy przygotować się
do walki o złoto, jaką podejmiemy niebawem, ale to nie było dla mnie
najważniejsze. Wolałbym, żeby Iza siedziała tutaj wpatrując się we mnie, a tym
samym dodając mi motywacji. Właściwie były by przy mnie obydwie. Iza i Lena. Odnosiłem
wrażenie, iż byłaby w tym jakaś magia. Moje rozmyślania zostają nagle
przerwane. Gwizdek trenera świdrował uszy nas wszystkich, chociaż z drugiej
strony oznaczało to tylko jedno: trening dobiegł końca. Mieliśmy jeszcze tylko
się rozciągnąć, a potem wyjść. Zająłem sobie miejsce tuż obok jednego z
kwadratów rezerwowych i zacząłem rozciągać mięśnie. Właśnie wykonywałem końcowy
zestaw ćwiczeń, gdy przysiadł się do mnie Igor. Był jakiś wesoły i emanował z
niego dobry nastrój, co udzieliło się także mnie. Układając nogi w „motylka”
zacząłem rozmowę. Gawędziliśmy o wszystkim i niczym. Wciąż było nam mało.
- Może skoczymy na
piwko do klubu? – Zapytałem z uśmiechem.
- Bardzo chętnie –
odwzajemnił uśmiech, po czym obydwaj wstaliśmy.
Przebranie się zajęło nam raptem kilka minut. Chłopaki byli w
większości pod prysznicem, dlatego wyszliśmy bez pożegnania. Wciąż roześmiani
wrzuciliśmy torby do bagażnika. Nie tracąc humoru mknęliśmy w stronę centrum,
by po chwili dojechać na moje osiedle. Stamtąd były do klubu zaledwie dwa
kroki, więc w okamgnieniu doszliśmy do celu, zajmując stolik tuż przy oknie.
***
/ Kinga /
- I jak? – zapytałam,
gdy Iza stanęła w progu naszego lokum.
- Wspaniale! –
odpowiedziała, zdejmując buty.
Nim zdążyłam się obejrzeć, posłałam jej serdeczny uśmiech. Chociaż na
dobrą sprawę była to maska. Wewnątrz martwiłam się o Igora, który od kilku dni
mnie nie odwiedził. Nie napisał i nie zadzwonił. Czyżby mnie zdradzał? To nie
możliwe! – ganię siebie w duchu, idąc z Izą do salonu. Przyjaciółka natychmiast
zajmuje sobie miejsce na jednej z kanap, zakładając opuchnięte nogi na stolik. Czym
prędzej kieruję się do kuchni, by przygotować nam herbatę, a także coś
słodkiego. Po kilku minutach wróciłam do salonu. Wśród śmiechu i plotek wypiłyśmy
gorący napój pogryzając przy tym ulubionymi ciastkami. Muszę przyznać, że
brakowało mi wspólnych posiedzeń, jak zwykłyśmy nazywać takie spotkania. W
ostatnim czasie Iza nie czuła się najlepiej, a w dodatku była zajęta Patrykiem,
więc nie naciskałam na nią. Jednak skoro dziś nadarzyła się okazja, czemu jej
nie wykorzystać? Przepuszczając takową nie byłybyśmy sobą, co to, to nie.
- Opowiadaj jak było
na badaniu? – zaczęłam, upijając kolejny łyk herbaty.
- Nie obyło się bez
nerwów – z powagą powiedziała współlokatorka, po czym obydwie wybuchłyśmy niepohamowanym
śmiechem.
W dobrym nastroju Izka zrelacjonowała mi przebieg wizyty, jak również
szczegółową reakcję swoją i Patryka. Z ulgą przyznałam, że środkowy się zmienił
i będzie naprawdę bardzo dobrym ojcem. Już chciałabym go widzieć z maleńką na
rękach. Uśmiechnęłam się do siebie, po czym ponownie zaczęłam słuchać jej opowieści.
Zaabsorbowana wszystkim żywiołowo gestykulowała., opisując mi, jak jej własne
serce zamarło, gdy usłyszała serduszko swojej córki. W tym momencie żałowałam,
że nie poszłam razem z nią. Chciałabym również usłyszeć jak ta mała istotka
wysyła do nas pierwsze oznaki swojego życia.
- A wybraliście już
imię? – zapytałam po zakończeniu relacji panny Cichockiej.
- Lena – odpowiedziała
bez wahania.
- Bardzo ładnie –
przyznałam, uśmiechając się.
- Właściwie Patryk
wybrał to imię – przyznaje po chwili milczenia – po swojej mamie.
W tej jednej chwili nabrałam dużego uznania dla chłopaka mojej
przyjaciółki. Z pozoru cham nieczuły na ludzką krzywdę okazał się najlepszym
materiałem na tatę. Mała Lena nie mogła trafić lepiej. Swoją drogą już nie
mogłam się doczekać jej narodzin i podobnie jak Iza tego, że wezmę ją na ręce. Aż
zaczęłam sama marzyć o tym, by samej zajść w ciążę. Jednakże postanowiłam odłożyć
to do momentu, gdy skończę studia.
- Co powiesz na małą
sesję? –zapytałam, gdy na stoliku stały już puste kubki oraz talerzyk.
- A czemu nie? –
puściła do mnie oczko i poprosiła o przyniesienie aparatu.
***
/ Igor /
Od razu po wejściu
Patryk skierował swoje kroki w stronę baru. Zamówił dla nas duże kufle piwa, po
czym usiedliśmy przy stoliku czekając na ich przyniesienie. Obserwowaliśmy jak
klub z wolna się zapełnia. Piątkowy wieczór sprzyjał imprezowaniu, co
potwierdza naszą obecność w tym miejscu. Po kilku minutach urocza kelnerka
przyniosła zamówiony przez nas napój. Sączyliśmy złocisty płyn, delektując się
jego smakiem. Dopiero, kiedy kufle były opróżnione mniej więcej do połowy, rozluźniliśmy
się, zaczynając rozmowę.
- Zostanę ojcem –
powiedział ucieszony Patryk.
- I teraz mi się
chwalisz? – udaję obrażonego.
- Jakoś nie było
okazji… - stwierdził nie pewnie środkowy.
- Nie było okazji, nie
było okazji – przedrzeźniam go – dobrze, że w ogóle powiedziałeś.
- Tobie miałbym nie
powiedzieć? – zapytał, unosząc brew.
- Spróbowałbyś! –
powiedziałem, unosząc kufel – gratulacje.
W chwilę później wznieśliśmy toast za jego córkę, która miała przyjść
na świat za parę miesięcy. I chociaż nie przepadałem za dziećmi, cieszyłem się
jego szczęściem. Wiedziałem, że jest najlepszym kandydatem na tatusia, a mała
będzie jego oczkiem w głowie.
Wkrótce po tym udało
nam się przejść do innych tematów. Jak dobrzy przyjaciele rozmawialiśmy o
wszystkim. Również o tym, że zacząłem oddalać się od Kingi. Wciąż ją kochałem,
jednak coraz rzadziej bywaliśmy u siebie. Każde z nas miało coś ważnego do zrobienia
i trudno było nam się spotykać. Nie zabiegałem o nią, lecz z każdą chwilą
zaczynało mi jej brakować coraz bardziej. Kiedy mówiłem, Patryk kiwnął dłonią
na kelnerkę, aby przyniosła kolejne szklanki z piwem. Poprzednich kilka zostało
już opróżnionych, a my nie zamierzaliśmy rozmawiać o suchym pysku. Nie na tym
polegały męskie spotkania. Wracając do przerwanego wątku, nie miałem nawet jej
odwiedzać. Rehabilitacja bywała męcząca, a pragnienie powrotu do gry na tyle
silne, że wolałem zregenerować siły, na co nie miałem szans w jej towarzystwie.
Gdy zakończyłem relację, Patryk popatrzył na mnie ze zrozumieniem. Łączył się
ze mną w męskiej solidarności po to, abym wiedział, że zawsze mogę na niego
liczyć. Chłopak nie do końca zgadzał się z moją teorią, ale niczego nie
komentował, za co byłem niesamowicie wdzięczny.
Przy okazji miałem również pewność, że wszystko, co wyjawiłem zostanie między
nami.
***
Kiedy opróżniłem
ostatni kufel, zaczęło szumieć mi w głowie. Wiedziałem gdzie jestem, ale nie
miałem ochoty na siedzenie tutaj. Chciałem wrócić do domu i najzwyczajniej w
świecie trochę się wyspać. Może zadzwoniłbym do Kingi? Nie miałem pojęcia. Nie
chciałem teraz o niej myśleć. Już miałem wstać, gdy wyrosła przede mną
nieznajoma dziewczyna. Wysoka, o rudych włosach i zielonych oczach. Istne cudo.
Ej, wróć! Masz przecież Kingę! – krzyknąłem na siebie w myślach. Lecz było już
za późno. Ruda wpatrywała się we mnie hipnotycznym spojrzeniem, najwyraźniej
czegoś ode mnie oczekując.
- Zatańczymy? – padło z
jej ust zwyczajne pytanie.
- Pewnie – odparłem,
podnosząc się z krzesła.
Chwytając jej dłoń poszedłem w kierunku parkietu. Zabawiliśmy na nim
przez chwilę. Jednak było widać, że nieznajoma wcale nie miała ochoty na taniec
przy drętwych piosenkach. Wspinając się lekko na palce złożyła na moich ustach
namiętny pocałunek. Ku swojemu zdziwieniu odwzajemniłem gest i pozwoliłem, aby
poprowadziła mnie do toalety, gdzie przeżyłem najwspanialszą przygodę swojego
życia.
_______________________________________
Witam!
Z przyjemnością oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział. Chciałabym przy okazji przeprosić za tak długą przerwę spowodowaną brakiem pomysłów. Rozdział też nie jest najlepszy, ale w miarę upływu czasu będę starała się jeszcze tutaj sprawić jakieś niespodzianki.
Pozdrawiam i do następnego! :)
A już myślałam, że wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.. Co te Igor najlepszego zrobił... Czekam na rozwinięcie akcji! ;*
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy ; )
OdpowiedzUsuńJak Igor mógł to zrobić Kindze... !
Czekam na dalszy ciąg.. Jestem ciekawa co teraz będzie z Kingą i Igorem...
Pozdrawiam i do następnego !! ;**
Igor coś Ty najlepszego narobił?! Nie no tak bawic to się nie będziesz;p Przecież powinien walczyc o Kingę, o to by jej nie stracic a nie zajmuje się pierwszą lepszą;/
OdpowiedzUsuńCo do Patryka to mam wielką ochotę go wyściskac;) Cieszę się,że w końcu zrozumiał swój błąd i postanowił go naprawic;)
Eh, faceci :/ Jednak nie spodziewałam się tego po Igorze... A to "bip, bip, bip" ! Jak jeden coś przeskrobie, to drugi się poprawia - czy oni obaj nie mogą w jednym czasie się zgrać, no ? xD
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny odcinek :D
Wreszcie jestem na bieżąco!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:)
Coś Ty wymyśliła?! Jak Igor mógł zrobić coś takiego Kindze?! Jestem w ciężkim szoku! Za to Patryk się sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*
Rude jest podobno fałszywe, a ja przeczuwałam, że jak oni idą na piwo, to coś będzie grubego. Ale Patryk nadrabia, bo w sumie fajny jest.
OdpowiedzUsuńIgor ty, ty, ty typowy facecie!! To nie jest komplement!!!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zaangażowanie Patryka! Mam nadzieję, że nagle mu się nie odwidzi!
nie wierzę, że Igor mógł zrobić coś takiego Kindze. :c czekam na następny, bardzo mnie ciekawi jak to się potoczy, mam nadzieję, że w dobrą stronę i Patryk przemówi mu do rozsądku.
OdpowiedzUsuń