/ Igor /
Doznałem
ogromnego szoku. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, co tak naprawdę się
stało. Miałem wypadek. Ponadto czułem przeraźliwy ból w przedramieniu lewej
ręki. Z łuku brwiowego leciała krew, która zlepiała mi powieki. Czułem się
fatalnie. Zaczęło mi się też robić słabo. Nie zauważyłem więc, kiedy zacząłem
spadać w jakąś dziwną przepaść. Przed oczyma zrobiło mi się ciemno. Nie
wiedziałem, co się dzieje.
-
Igor… Igor… - słyszałem jej odległe nawoływanie.
-
Ja… chyba… umieram… - udało mi się wyjąkać zduszonym głosem.
-
Nieeee! – usłyszałem przerażoną Kingę.
Później nie było już nic.
***
/ Iza /
Od
tej nieszczęsnej nocy minęło sporo czasu, a ja nadal czułam się fatalnie. Wciąż
miałam do siebie żal o to, że będąc pijaną, przespałam się z Patrykiem. Kiedy
przypominałam sobie to wszystko, czułam obrzydzenie. Zarówno do siebie, jak i
do siatkarza. Zdecydowanie nie tak miało to wyglądać. Nie tak wymarzyłam sobie
swój pierwszy raz. Ale co ja mogłam na to teraz poradzić? No właśnie nic. I to
jest najgorsze. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam szczerze zdumiona, bo
nie spodziewałam się żadnych gości. Chyba, że Kinia wróciła już z meczu, a
zapomniała kluczy. Przepełniona zaskoczeniem i jakąś dziwną obawą skierowałam
swoje kroki do przedpokoju. Ostrożnie przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam
drzwi. Omal nie zrobiło mi się słabo, gdy w progu zobaczyłam Patryka. Odruchowo
chciałam je zatrzasnąć , lecz on postawił stopę pomiędzy progiem, a drzwiami.
-
Musimy pogadać. – Usłyszałam jego zdeterminowany głos.
-
Nie mamy o czym. – Ledwo z siebie wydusiłam.
-
Ciebie naprawdę pogięło! – środkowy nagle krzyknął – Uważasz, że nic się nie
stało?!
-
Uważam, że nasz „ związek” nie ma szans. – Odparłam poirytowana.
W jednej chwili Patryk zbladł
jak ściana. W chwilę później zrobił się czerwony jak burak. Wyraźnie wzbierał w
nim gniew, jakiego jeszcze nie widziałam u niego. Nie wiele myśląc, przeszłam
do kuchni, gdzie wzięłam szklankę, którą natychmiast napełniłam wodą. Nie
chciało mi się właściwie pić. Musiałam po prostu czymś zająć ręce. Wolałam nie
dać po sobie poznać, jaka jestem zdenerwowana. Jednak to nie był koniec.
Środkowy w mgnieniu oka przyszedł za mną. Był nieco spokojniejszy, ale nadal
twierdził, że musimy pogadać.
-
Nie powinniśmy się ze sobą przespać. – Zaczął dziwnie skruszony.
-
Masz rację. – Odpowiedziałam dziwnie spokojnie. – Ale chyba nie masz o to żalu?
-
Mam. – z jego ust padło to krótkie słowo. – Ogromny.
-
Myślisz, że mi było prosto z tym wszystkim?
-
Na pewno nie. – Zareagował błyskawicznie. – Ale nie potrzebnie uciekłaś.
-
Lepiej tak, niż gdybym próbowała zrobić ci krzywdę – zaczęłam nieco ironizować.
-
Nie pozwoliłbym ci na to. – Wyjął z mojej dłoni szklankę, po czym zamknął w
szczelnym uścisku.
-
No właśnie widzę. – odparłam.
-
Kocham cię. – Nagle z jego ust wydobyło się to zaskakujące wyznanie.
Tego bym się nigdy nie
spodziewała! Zwłaszcza, że do naszego zbliżenia doszło w niezbyt ciekawej
sytuacji. W dodatku byliśmy pijani w sztok, a on mi tu próbował mówić coś na
temat miłości. Chciałam go po prostu udusić. Przejechać walcem, wyrzucić z okna
i nie wiadomo, co jeszcze. Ja żałowałam tego stosunku jak diabli, a jemu już
przeszło! W tej chwili chciałam zapaść się pod ziemię. Miałam tak bardzo
wszystkiego dosyć. Szczególnie Patryka.
-
Zostaw mnie. – Wysyczałam po kilku chwilach milczenia.
-
Nie załatwiliśmy wszystkiego – odpowiedział, całując mnie w czoło.
-
To mów i spadaj – odrzekłam, próbując stłumić uśmiech.
Nasza rozmowa trwała do późnego
wieczora. Nieco martwiłam się o przyjaciółkę, jednak było mi nawet na rękę, że
dała się gdzieś wyciągnąć Igorowi. Dobrze by jej zrobiło takie towarzyskie
spotkanie. Ja tymczasem się cieszyłam. Z czego? Z tego, że wreszcie mój koszmar
dobiegł końca i nie musiałam się już niczym martwić. Ulżyło mi dzięki jego
odwiedzinom, chociaż wspomnienie koszmarnego pierwszego razu i tak zostanie…
***
/ Kinga /
Obudziłam
się w miejscu, którego nie mogłam sobie przypomnieć. Przerażająca biel ścian i
charakterystyczny zapach unoszący się wokół, uświadomiły mi, że jestem w
szpitalu. Nie mogłam w to uwierzyć. Dla potwierdzenia próbowałam ruszyć dłonią.
Nic z tego. Bolała przeraźliwie mocno przy najmniejszym wysiłku mięśni.
Ponownie poczułam przerażenie. W oczach pojawiły się łzy, które w chwilę
później spływały po policzkach. Moim sercem zawładnął strach o Igora. Kiedy
siedzieliśmy w tym nieszczęsnym samochodzie, był przeraźliwie blady. Stracił
też kontakt z rzeczywistością. Naprawdę myślałam, że umiera. Dlatego pomimo
ogromnego bólu podniosłam się z łóżka. Miałam zamiar pójść go poszukać, a jeśli
nie, to porozmawiać chociaż z lekarzem. Musiałam wiedzieć, co się z nim stało.
-
Dokąd, pani Kingo – nagle spostrzegłam obok siebie pielęgniarkę.
-
Gdzie… gdzie… jest… Igor…? – udało mi się wyjąkać nieskładną wypowiedź – co się
z nim stało?
-
Nie może pani teraz do niego iść - odpowiedziała kobieta.
-
Jak to?! – zapytałam przez łzy.
-
Ma pani wstrząśnienie mózgu – poinformowała mnie – i poważne złamanie ręki –
dodała po chwili.
Lepiej być nie mogło! Najpierw
zepsuty samochód, potem wypadek z Igorem – cud, miód i malina! Zdecydowanie
było by lepiej, gdybym pojechała autobusem. Nie narzucałabym się chłopakowi, a
on teraz nie czekałby na pochówek. Odniosłam wrażenie, że nie dało się mieć
większego pecha od tego, który zaczął mnie prześladować. Po prostu bajecznie!
-
Niech mi siostra powie, czy on żyje chociaż! – krzyknęłam błagalnie.
-
Proszę odpocząć – odrzekła, po czym opuściła moją salę.
_______________________________
Wyjazd nad morze jak
najbardziej udany, aczkolwiek żałuję, że taki krótki. Jednak trzeba było powoli
wracać do swoich spraw i do Was oczywiście. Wczorajszy dzień poświęciłam na
odpoczynek, ale dzisiaj oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział. Mam nadzieję, że
się spodoba. Pozdrawiam i do następnego :)
o kurczę, Igor walczy o życie a w tym samym czasie Iza rozmawiała z Patrykiem niczego nieświadoma :/ oby tylko na wstrząsie mózgu i złamaniu się skończyło ;)
OdpowiedzUsuńUff.. Oby się zakończyło wszystko pomyślnie.. Igor, wracaj do zdrowia!!
OdpowiedzUsuń