piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 3



Iza /



Dni w nowym mieście mijały niesamowicie szybko. Wieczór, ranek, wieczór, ranek... I tak w kółko. Jakkolwiek razem z Kingą miałyśmy co robić. Były to ostatnie dni przed rozpoczęciem naszego roku akademickiego, więc byłyśmy zmuszone załatwić ostatnie formalności na uczelni. Nie obeszło się również bez kupna podręczników, notatników i czegoś, czym można pisać. Czułam się tak, jakbym wyprawiała do szkoły swoje dziecko, a nie przygotowywała do rozpoczęcia studiów. Na szczęście większość przygotowań była już za nami. Miałyśmy więc wieczór dla siebie i nie bardzo wiedziałyśmy jak go wykorzystać. Siedząc w salonie oglądałyśmy jakiś beznadziejny telewizyjny show, jednak każda z nas zajęta była swoimi myślami. W pewnej chwili wpadł mi do głowy pomysł. Można powiedzieć, że to taki mały, szatański plan. Nie zastanawiając się długo, postanowiłam wcielić go w życie.
-Kinia?
-Hmm? - mruknęła na znak, że jest ciekawa, co mam jej do powiedzenia.
-Może byśmy poszły zwiedzić miasto i trochę poćwiczyć?
-Ale co poćwiczyć? - Bartoszek nie bardzo rozumiała moją ideę.
-Robienie zdjęć, ty geniuszu jeden! - odparłam, nie kryjąc uśmiechu.
-Nie widzę przeszkód. - powiedziała zamyślona.
-To co? Ruszamy nasze przewielebne tyłeczki? - zapytałam dla pewności.
-Jakże inaczej! - Kinga ochoczo poderwała się ze swojego miejsca i pobiegła do siebie.
Po chwili usłyszałam dźwięk uderzających o ścianę drzwi, co oznaczało tylko, iż moja szanowna przyjaciółka szuka odpowiedniego stroju. W gruncie rzeczy nie było jej to do niczego potrzebne, bo ćwiczenia w robieniu zdjęć krajobrazu tego nie wymagały. Ale cóż... widocznie nastawiała się na jakąś małą sesyjkę. Nie mogąc nic na to poradzić, również skierowałam kroki do swojego pokoju. Cytrynowożółte ściany dodawały mu uroku, a i ja czułam się tu dobrze. Spokojnym ruchem wysunęłam szufladkę komody, z której wyjęłam koszulkę i idealnie do niej pasujące szare rurki. W mgnieniu oka zmieniłam strój. Przygotowałam także aparat. Byłam już gotowa. Tylko ona jak zawsze nie mogła czegoś znaleźć. Niecierpliwiąc się, zapukałam do drzwi jej pokoju.
-Bartoszek! Wsiąknęłaś do szafy? - tym razem to ja byłam nieco poirytowana.
-Już idę! - odkrzyknęła, po czym podała mi torbę z aparatem, a sama wkładała na nogo buty.



***




Patryk /


Nie ma to jak samotny spacer wieczorem. Lubię towarzystwo chłopaków, ale nie ukrywam, że czasem mam ich serdecznie dosyć. Szczególnie Igora. Nie mam pojęcia, co mu strzela do łba?! Wycina kawał za kawałem, na każdym treningu i jeszcze udaje aniołka! Według jego teorii zawsze robi się samo lub jest efektem któregoś z nas. Niedoczekanie jego! Kiedyś się biedak przekona, że nie warto było z nami zaczynać. W pewnym momencie nie chciało mi się już myśleć o tym dowcipnisiu. Nie chciało mi się myśleć o czymkolwiek. Dlatego też spacerowałem po parku bez celu i przyglądałem się przechodniom. Część z nich siedziała na ławkach i rozmawiała, inni chodzili tak jak ja, a jeszcze inni robili sobie nawzajem zdjęcia. To właśnie wtedy zobaczyłem ją – dziewczynę, na którą wpadłem w sklepie. Niestety nie była sama. Tuż obok niej kroczyła druga również z aparatem. Mógłbym podejść, przywitać się, ale znając życie palnąłbym coś głupiego i byłoby pozamiatane. Wpatrując się więc w ową nieznajomą, usiadłem na wolnej ławce. Była piękna. Wręcz cudowna! Wyglądało na to, iż zakochałem w kimś, kogo zupełnie nie znałem. Wydawało mi się to wręcz nie możliwe, aż absurdalne! Po krótkiej chwili moje rozważania zostały przerwane. Leżące obok ławki liście zaszeleściły, deski ławki zazgrzytały. Kątem oka dostrzegłem te same dziewczyny, które kilka minut temu tak świetnie pozowały sobie do zdjęć. Teraz siedziały na tej samej ławce co ja. Może początkowo nie zwróciłem na to uwagi, ale tuż obok mnie siedziała ona! Ta, która tak chłodno potraktowała mnie w holu sklepowej hali. Ta, która ma niesamowicie cięty język, co już wtedy mi zaimponowała. A teraz tak po prostu siedziała obok!




***


Iza /



Moja zdolność do zapamiętywania twarzy nie myliła mnie. Na ławce, na której razem z Kingą usiadłyśmy siedział rosły, dość wysoki chłopak. Jego włosy postawione były na żelu, a wzrokiem uciekał w jakiś nieznany punkt. Przyglądałam mu się przez chwilę. Ukradkiem oczywiście, żeby nie mógł mi zarzucić, że jestem nachalna lub coś podobnego. Dopiero po dłuższej chwili skojarzyłam fakty. Tak, to był ten sam chłopak, który wpadł na mnie, kiedy niosłam, wcale nie lekkie, siatki z zakupami. To właśnie jemu powiedziałam, że nie widzi nic po niżej swojego poziomu wzroku. Jego też nazwałam wówczas żyrafą.
-Cześć, żyrafo – przywitałam go z uśmiechem.
-Chcesz, żebym padł na zawał? - zapytał unosząc brew w charakterystyczny sposób.
-To tak się odpowiada na przywitanie?
-Wybacz... - odparł skurzony, po czym odwrócił wzrok – nie sądziłem, że podejdziesz.
-A jednak... Życie jest nie przewidywalne.
-W każdym bądź razie cieszę się.
-A masz z czego? - zapytałam z nutką podejrzenia w głosie.
-Oczywiście. Przecież spotkałem ciebie.
-Nic we mnie szczególnego – odpowiedziałam puszczając do niego oko.
-Hmm... Ja cię skądś kojarzę – nagle usłyszałam, dotąd milczącą Bartoszek – czy ty aby nie grasz w siatkówkę?
-A skąd ta pewność?
-Wiesz, troszkę się tym interesuję – powiedziała moja przyjaciółka.
-Ja właściwie też – przyznałam – mój przyrodni brat był siatkarzem...
Po tych słowach zamilkłam. Także moi obecni towarzysze nie wiedzieli, co mają powiedzieć. To nawet lepiej. Ja nie potrzebuję współczucia, niepotrzebnego pocieszenia. Nie jestem też w stanie cofnąć czasu, jednak to wspomnienie jest dla mnie wciąż świeże, boli, jakby minęło zaledwie parę dni. Za wszelką cenę starałam się odepchnąć od siebie nieszczęsne myśli. Jednakże łzy zdążyły wydrążyć na moich policzkach mokre korytarze.

___________________________

Bardzo was przepraszam za kolejną tak długą przerwę, ale brak czasu zrobił swoje. Poza tym świąteczne przygotowania mają swój urok i trzeba w domu pomóc. Jakkolwiek po paru godzinach pracy udało mi się. Rozdział jest jaki jest, ale oddaję do oceny Wam.

W tym miejscu chcę również życzyć Wesołych świąt!
Niech nowy rok będzie lepszy od poprzedniego,
A wena pisarska Was nie opuszcza! ;*
Pozdrawiam o do zobaczenia niebawem! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz