niedziela, 2 września 2012

Rozdział 16



/ Igor /


           
            Ostatnie dni zostały najzwyczajniej w świecie wyjęte z mojego życiorysu. Nie pamiętałem nic. Jedyną rzeczą, którą sobie przypominałem był trzask gniecionej blachy i krzyk przerażonej Kingi. Później była już tylko cisza. Dlatego dopiero teraz dochodziły do mnie odgłosy czyjeś krzątaniny, szmer stojących obok, nieznanych mi urządzeń. Podświadomie zdawałem sobie sprawę, gdzie jestem, jednak nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli. Nagle usłyszałem, że ktoś siada na łóżku. Bierze moją dłoń, którą ogrzewa ciepłem swoich drobnych rąk. Moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Z wolna zacząłem podnosić powieki. Głowa dziewczyny opadała na ramię, widać siedziała przy mnie bardzo długo. W pierwszej chwili jej nie poznałem, nie wiedziałem, kto mógłby  się aż tak poświęcać. Przez jakiś czas leżałem bez ruchu, próbowałem zweryfikować towarzyszącą mi postać. Było to jednak trudne zadanie. Dziewczyna siedziała odwrócona bokiem, a opadające włosy zasłaniały jej twarz. Jednak w momencie, gdy poruszyłem ręką ukrytą w jej dłoniach drgnęła. Również zamrugała powiekami, chcąc się rozbudzić. Bardzo szybko zażegnała ślady chwilowego zmęczenia, wpatrując się we mnie dużymi, ciemnymi oczyma.
            - Kinga? – powiedziałem słabym, łamiącym się głosem – Co ty tutaj robisz?
            - Nie… nie… nie wierzę – wydukała z siebie – Ty żyjesz…
W jej oczach nagle pojawiły się łzy. Widziałem, jak chciała je powstrzymać, by nie okazywać przy mnie swojej słabości, lecz na dobrą sprawę było to nie możliwe. Martwiła się o mnie. Było to widać w każdym jej słowie, geście. Właściwie nie musiała tutaj przychodzić, ale na pewno coś ją tutaj przyprowadziło. Miliony myśli kotłowały się w mojej głowie. Chciałem zadać wiele pytań. Zwłaszcza, że przez kilka ostatnich dni najpewniej byłem nieprzytomny.
            - Co nam się stało? – udało mi się wykrztusić pytanie.
            - Czy to teraz ważne? – jej odpowiedź brzmiała również pytająco – tak się cieszę, że żyjesz!
To był tylko impuls. Jedna niewinna wypowiedź, która doprowadziła dziewczynę do płaczu. Jednak w tych łzach było coś innego. Nie przemawiał przez nią żaden smutek. W jej zachowaniu widoczna była przede wszystkim ulga, cieszyła się. Tylko z czego? Trudno mi było cokolwiek zrozumieć. Nawet moje myślenie zaczynało się wyłączać. Teraz czułem tylko rozsadzający czaszkę ból. Rzuciłem w jej stronę ostatnie spojrzenie, po czym odpłynąłem w błogi sen…


***


/ Kinga /


            Od jakiegoś czasu czułam się dziwnie lekko. Spokój udzielał mi się na każdym kroku, a gorszy nastrój zupełnie nie wchodził w grę. Odkąd Igor wyszedł ze śpiączki, nie  musiałam martwić się o to, czy przeżyje. Był wśród żywych i miewał się coraz lepiej. Chociaż ciągle leżał na oddziale Intensywnej Terapii. Zupełnie nie miałam pojęcia, dlaczego jeszcze go tam trzymają. Widocznie była taka potrzeba, na co nie mogłam wpłynąć. Moje rozmyślania zostały nagle przerwane, przez stojącą w drzwiach Izę. Przyjaciółka uśmiechała się od ucha do ucha, wysyłając jakąś dobrą energię. Zaprosiłam ją do środka, po czym wskazałam miejsce na swoim łóżku. Iza z chęcią przysiadła na jego brzegu i błyskawicznie rozpakowała przyniesioną reklamówkę.
            - Zwariowałaś?! – zapytałam rozbawiona.
            - Nie, nie zwariowałam – Iza zaprzeczyła szybkim skinieniem głowy – należy ci się coś na osłodę.
            - Naprawdę, nie musiałaś – odpowiedziałam współlokatorce.
            - Oj tam, oj tam… - na jej twarzy widniał szczery uśmiech.
Cieszyłam się z jej odwiedzin, jak dziecko z wymarzonej zabawki. Brakowało mi już naszych rozmów przepełnionych żartami, czy zwykłych plotek. Brakowało mi również wspólnych sesji, spacerów, wieczorów filmowych. Nie mogłam się doczekać, kiedy wrócę do domu. Byłam przecież po wypadku, więc lekarze mieli dobry pretekst, by mnie tutaj zatrzymać. Chociaż wstrząśnienie mózgu nie było już tak silne, to jeszcze czasami odczuwałam jego skutki. Nie raz zdarzyło mi się upaść po wyjściu z łóżka, raz czy dwa straciłam przytomność. Opowiedziałam o wszystkim przyjaciółce. Byłam jej to dłużna, bo przecież przez kilka dni zupełnie nie miała o mnie wieści.
            - Lepiej powiedz, jak wypadł test ciążowy? – zapytałam, przerywając swój wywód.
            - Nie pytaj… - odrzekła moja przyjaciółka.
            - Ale dlaczego? – nie dawałam za wygraną.
            - Jestem w ciąży – wydusiła z siebie wreszcie.
            - To wspaniale! – szczerze się ucieszyłam z tej wiadomości.
            - Wręcz fatalnie – powiedziała, ocierając ukradkową łzę.
Zachowanie mojej przyjaciółki było co najmniej dziwne. Powinna się cieszyć, że na świat przyjdzie jej maleństwo, które dałoby młodej matce wiele radości. Lecz ona wciąż ocierała spływające po policzkach łzy. Można było poznać po niej, że nie radziła sobie z tą sytuacją. Taka codzienność była dla niej wzięta z kosmosu. Przyjechała tutaj z ambicjami, chciała skończyć studia, zdobyć wykształcenie… A teraz? Będzie musiała to wszystko rzucić i zająć się wychowaniem dziecka. Ale czy będzie chciała to zrobić? Na to pytanie nie znałam niestety odpowiedzi.
            - I jak ja mu powiem? – z letargu wyrwał mnie jej płaczliwy głos.
            - Komu? – zapytałam, nie bardzo wiedząc o jakiego chłopaka chodzi.
            - Patrykowi! – teraz wybuchnęła gorzkim płaczem.
            - Izuś – położyłam dłoń na jej ramieniu – wszystko będzie dobrze.
Tak na dobrą sprawę jej odpowiedź była tutaj zbędna. Doskonale wiedziałam, jak zareaguje na te banalne przecież słowa. Rzeczywistość rysowała się dla niej w czarnych barwach i chociaż bardzo chciałam, trudno było mi ją pocieszyć. Jedyne, co mogłam zrobić, to być dobrej myśli. I byłam, choć moje oczy już się zamykały. Nadmiar emocji związanych z odwiedzinami Izy dawał o sobie znać.
            - Kinia, słuchasz mnie? – nagle usłyszałam głos panny Cichockiej.
            - Przepraszam… - odrzekłam skruszona – oczy już mi się zamykają.
            - Nie przepraszaj – na jej twarz wyszedł nikły uśmiech – wpadnę jeszcze, pa.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, a jej już nie było. Właściwie to nawet dobrze. Nie miałam już sił na jakiekolwiek rozmowy, nie umiałam jej również wspierać. Sama będzie musiała przetrawić to wszystko, ja nie mogłam tutaj nic wskórać. Jedyną osobą, o której chciałam myśleć był Igor. Właśnie on…


***


/ Iza /


            Opuszczając szpital, czułam się jeszcze bardziej przybita niż przed wyjściem z domu. Powoli zaczynałam dopuszczać do siebie myśl, że zostanę mamą, jednak jeszcze nie przechodziło mi to przez gardło. Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie studenckie życie… Kinga jakby to przewidywała, dlatego jej współczucie przygnębiło mnie jeszcze bardziej. Próbowałam ukryć łzy, lecz na nic było zaciskanie powiek. Mój fatalny nastrój pogłębiał się jeszcze bardziej. Nie miałam ochoty na nic, więc czym prędzej wróciłam do domu. W okamgnieniu zrzuciłam z siebie kurtkę oraz buty, po czym skierowałam się do pokoju. Musiałam się położyć, gdyż podobnie, jak moja przyjaciółka miałam serdecznie dosyć.


***


            Już od dłuższego czasu siedzę wraz z Arkiem na parapecie okna w moim pokoju. Wspólnie podziwiamy rozciągające się za nim ostrołęckie lasy. Jest nam dobrze. Nie musimy mówić nic, bo rozumiemy się bez słów. Jednak w pewnej chwili popadam w dziwne przygnębienie. Robi mi się niesamowicie smutno, co nie umyka uwadze mojego brata. Natychmiast przytula mnie, a jego dłoń gładzi moje plecy. Chociaż bardzo bym chciała, nie mogę się uspokoić. Nie jestem w stanie zażegnać tej złości, która opanowała mnie podczas zwykłego „ posiedzenia”, jak nazywaliśmy z Arkiem nasze spotkania.
            - Co się stało, Izunia? – kłopotliwe milczenie zostaje naraz przerwane.
            - Nie mogę się pogodzić z tym, że będziesz miał dziecko.
            - Przestań – odpowiada z uśmiechem – przecież się nie wyprowadzimy z Agą.
            - Ale to już nie będzie to samo – moja złość nagle przeradza się w smutek.
            - Może i nie będzie, ale nie zostawię mojej małej kochanej Izuni…
Te słowa podnoszą mnie na duchu jak żadne inne. W tej chwili cieszę się, że Arek jest moim bratem. On zawsze wie, czego potrzebuję, co ma powiedzieć. W gruncie rzeczy mogę uważać się za szczęściarę. Wystarczy jedna mała, niepozorna rozmowa i już wiem, że wszystko będzie dobrze.


***


„ Wszystko będzie dobrze” – pomyślałam, po czym zasnęłam.

_______________________________________
Tak, jak pisałam, to już ostatni wakacyjny rozdział, który oddaję w Wasze ręce. Mam nadzieję, że się spodoba. Pozdrawiam i do następnego za 10 dni :*:)

13 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Izy, która to niedługo powita na świecie swoją kruszynkę ale także co będzie z Kingą i Patrykiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny. Cieszę się, że Igor już obudził się ze śpiączki ;)
    Czekam na wydarzenia związane z Patrykiem i Izą :D Mam nadzieje, że Patryk dobrze zareaguje na wiadomość że będzie tatą :D Oby tak było ;)
    Pozdrawiam i do następnego ! ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Igor się obudził, to dobrze. :)
    Iza i Patryk, ciekawie będzie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Igor się obudził, kamień spadł mi z serca ale jeszcze większy jak się domyślam spadł Kindze:) Co do ciąży Izy to w sumie już wiem jak zareaguje Patryk( no chyba,że coś zmienisz) :)



    Marcy

    OdpowiedzUsuń
  5. Ufff kamień z serca, że Igor miewa się lepiej. Kindze też bardzo ulżyło, widać jak się cieszy. Może nawet coś tu bardziej zaczyna czuć do siatkarza a on do niej. Iza... cóż pogodzić się z myślą o dziecku trzeba, bo co innego zostało? Teraz tylko musi powiedzieć Patrykowi.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż Izie nie pozostaje nic innego jak iść do Patryka i ogłosić mu radosną nowinę! Mam nadzieję, ze nie przyjdzie jej do głowy ukrywać to...

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie, ze Igor wreszcie się obudził ze śpiączki... a Iza koniecznie musi powiedzieć Patrykowi o ciąży. Nie może tego przed nim ukryć.

    OdpowiedzUsuń
  8. volleyballitsmylife6 września 2012 16:37

    Igor się obudził ze śpiączki, Kinga zadowolona.. Tylko Iza smutna, ale nie ma co się jej dziwić.. Pożyjemy, zobaczymy co to dalej z Nią będzie. Do następnego! ;-))

    OdpowiedzUsuń
  9. Uff... kiedy Igor się obudził. Kinga wreszcie odetchnęła z ulgą. Mam nadzieję, że Iza poradzi sobie z zaistniałą sytuacją i powie o wszystkim Patrykowi.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne opowiadanie :) na prawdę jest mega :) czekam an dalsze losy naszych wspaniałych bohaterów :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Iza niech się nie martwi, bo to jej wcale nie pomoże. Będzie dobrze :) A romans Kingi i Igora kwitnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Arek jest niesamowity. Jego gest, słowa, wspomnienie tak działają na ludzi. Cud, miód <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze,że Igor czuje się już lepiej...wielka ulga Marzenko :)

    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń