środa, 12 września 2012

Rozdział 17



/ Patryk /


            Chłód zimowego popołudnia po raz kolejny dawał się we znaki. Nie miałem ochoty opuszczać mojego przytulnego mieszkania. Jednak strach o życie kumpla przemógł moje lenistwo. Musiałem, po prostu musiałem iść sprawdzić, co się z nim dzieje. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby to naprawdę były jego ostatnie dni, a ja nie zamieniłbym z nim ani jednego słowa. Nie chętnie wstałem więc z kanapy i przemieściłem się do holu. W mgnieniu oka wrzuciłem na siebie kurtkę i wdziałem buty. Z prędkością światła zbiegłem na dół, niemal od razu dopadając swojego samochodu. Co prawda do szpitala nie było daleko. Nie miałem jednak ochoty iść przez tę zawieruchę i narażać swoje uszy na odpadnięcie. Nie zdążyłem jeszcze wsiąść do środka, gdy zobaczyłem obok siebie Gregora. Pojawienie się rozgrywającego było dla mnie niemałym zaskoczeniem. Jednak gestem ręki pokazałem mu, by zajął miejsce pasażera i jechał ze mną. Przecież we dwoje zawsze raźniej, no i Igor powinien się ucieszyć. Dosyć szybko rozgrzałem silnik pojazdu, po czym ruszyłem. Nie minęły dwie minuty, a już byliśmy na miejscu. Idąc szybkim krokiem doszliśmy do dyżurki.
            - Czym mogę służyć? - zapytała na nasz widok młoda pielęgniarka.
            - Szukamy Igora Yudina – odpowiedział za mnie Gregor.
            - Proszę iść na trzecie piętro – udzieliła nam informacji – po prawej stronie, sala numer 16.
            - Dziękujemy – uśmiechnęliśmy się, po czym ruszyliśmy w drogę.
Trochę czasu minęło, zanim doszliśmy do pokoju, w którym leżał nasz kumpel. Gregor kompletnie nie nadawał się na przewodnika. Bo zamiast iść tak, jak pokierowano nas w dyżurce, on oczywiście prowadził po swojemu. A że coś mu się pomyliło w tej leniwcowatej główce, zwiedziliśmy pół szpitala. Myślałem normalnie, że go powieszę albo uduszę, zakopię, odkopię i przy okazji poćwiartuję. Dopiero po jakimś czasie przestał rżnąć idiotę i wreszcie stanęliśmy przed drzwiami oznaczonymi numerem 16. Ostrożnie zapukałem, oczekując odpowiedzi. Po chwili dał się słyszeć słaby głos Igsona. Weszliśmy do środka, jakby zelektryzowani. Uśmiechnęliśmy się głupio, po czym zajęliśmy miejsca na stojących przy łóżku krzesłach. Nie bardzo wiedzieliśmy, jak zacząć rozmowę.
            - Co was do mnie sprowadza? – nagle usłyszeliśmy jego głos.
            - Martwimy się o ciebie – Gregor odpowiedział zgodnie z prawdą – nie wesoło z tobą było…
            - Szkoda mówić w ogóle – Igson przyznał nam rację – właściwie to nic nie pamiętam.
            - Aż tak źle? – zapytaliśmy jednocześnie.
            - Gorzej… - nagle się zawiesił.
            - Podobno nie byłeś sam… - tym razem ja włączyłem się do rozmowy.
            - Tak, była ze mną Kinga – spostrzegliśmy jego potwierdzający ruch głowy.
            - Przyjaciółka mojej Izy? – nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem.
            - Czarny, geniuszu – na twarzy atakującego pojawił się uśmiech – ona żyje.
Poczułem, jak ogromny kamień spadł mi z serca. Co prawda, Kingę znałem raczej z widzenia, jednak była przyjaciółką Izy, więc nie chciałem, żeby coś jej się stało. Ani jej, ani Igorowi. Bo kto wycinałby nam żarty na treningach? Z kogo byśmy się śmiali, kiedy przychodził nierozgarnięty. No właśnie! W drużynie nie było nikogo, kogo mogliśmy śmiało nazywać klubową maskotką. Atmosfera stopniowo się rozluźniała. Na zmianę opowiadaliśmy koledze, co dzieje się w drużynie, żartowaliśmy. Po jakimś czasie w sali zjawiła się pielęgniarka, trzymająca w ręku kroplówkę. Zdjęła ze stojaka woreczek po poprzedniej, a w chwilę później założyła nową. Gdy skończyła, popatrzyła na nas przyjaznym wzrokiem i się uśmiechnęła.
            - Niestety muszą już panowie wyjść – powiedziała spokojnym głosem.
            - Już się zbieramy – zapewniłem kobietę.
            - Trzymaj się stary – Grześ poklepał atakującego po ramieniu – wpadniemy jeszcze.
            - Dzięki za odwiedziny – usłyszeliśmy, nim jego głowa opadła bezwładnie na poduszkę.
Nim znaleźliśmy się na korytarzu, Igor już spał. Wypadek musiał nieźle dać mu się we znaki, a organizm miał zapewne bardzo wymęczony. Popatrzyliśmy na niego jeszcze przez chwilę, po czym wyszliśmy. Tym razem to ja prowadziłem do wyjścia. Jak się okazało, lepiej od Gregora zapamiętałem wytyczne. Dlatego opuściliśmy gmach szpitala w ciągu pięciu minut. Nie wiele więcej zajął nam powrót do domu.


***


/ Iza /


            Już od jakiegoś czasu ciąża spędzała mi sen z powiek. O ile sama zaczęłam się przyzwyczajać do takiego stanu rzeczy, o tyle zupełnie nie wiedziałam, jak przekażę tę nowinę Patrykowi. Najzwyczajniej w świecie się bałam. Podświadomie odnosiłam wrażenie, że nie będzie z tego nic dobrego. Nie miałam jednak innego wyjścia. Czarnowski to ojciec mojego dziecka, więc musiałam go poinformować. Ta myśl wciąż nie dawała mi spokoju. Chociaż odpychałam ją od siebie tysiące razy, wracała do mnie, niczym bumerang. Nawet dobra książka, czy film nie były w stanie zająć mnie na dłużej, niż kilka minut. Jedno wiedziałam na pewno: musiałam poinformować o tym Patryka! I tak już się gryzłam z tym wszystkim, więc nie było sensu czekać, aż zauważy. Bo chociaż rozważałam potajemne usunięcie płodu, nie potrafiłam tego zrobić. Nie mogłam i nie chciałam. W wisielczym humorze włożyłam na siebie kurtkę oraz buty. Głowę przykryłam czapką. Zamknęłam mieszkanie, po czym skierowałam swe kroki na parter, a następnie w stronę bloku, w którym mieszkał. Z duszą na ramieniu zapukałam do drzwi. Dopiero po dłuższej chwili otworzył i gestem dłoni zaprosił do środka. Wnętrze jego lokum wydawało mi się dziwnie obce. Wydawało mi się, iż nigdy tutaj nie byłam. Nie mogłam oczywiście uznać tego za prawdę, bo fakty miały się zgoła inaczej do moich odczuć. Nie pewnie weszłam do salonu, gdzie usiadłam na kanapie. Wciąż osowiała, zapatrzyłam się w okno. Nie myślałam o niczym, na nic nie zwracałam również uwagi.
            - Herbaty? – Patryk przerwał krępujące milczenie.
            - Chętnie – odparłam, po czym ponownie utkwiłam wzrok w krajobrazie za oknem.
Siatkarz posłał w moją stronę delikatny uśmiech, po czym udał się do kuchni. Był taki spokojny i pewny siebie. Jak zawsze. Nie wiedział jednak jeszcze, co go czeka. Sama bałam się słów, które za chwilę zmuszona byłam wypowiedzieć, ale cóż. Nie mogłam już wycofać się ze swojego postanowienia. Po kilku minutach w salonie ponownie pojawił się mój chłopak. Postawił przede mną kubek z parującym napojem i zajął miejsce tuż obok. Objął mnie ramieniem. Delikatnie pocałował w czubek głowy, uśmiechając się przy tym czule.
            - Co cię do mnie sprowadza, myszko? – z jego ust padło pytanie, którego mogłam się spodziewać.
            - Muszę ci coś powiedzieć – odrzekłam coraz bardziej zdenerwowana.
            - Nie bój się – siatkarz zaczął mnie zachęcać.
            - Jestem… jestem… - w ogóle nie mogłam wydusić z siebie słów – jestem w ciąży.
Wiedziałam już, że nie powinnam była tu przychodzić, w każdym bądź razie nie teraz. Patryk miał już na języku parę cierpkich słów, jednak w ich wypowiedzeniu przeszkodził dzwonek do drzwi. Gryząc się na razie w język, poszedł otworzyć. Jednakże niezadowolenie na jego twarzy było widoczne już ze sporej odległości. Znałam go już dosyć dobrze i wiedziałam, że nie lubił, gdy ktoś przerywał mu tak istotne rozmowy.
            - Cześć, mógłbyś mi pożyczyć trochę cukru? – z holu dobiegł głos młodej dziewczyny.
            - Pewnie, już niosę – odpowiedział, po czym skierował się do kuchni po wspomniany produkt.
A ja czekałam tylko, co wydarzy się, gdy sąsiadka wróci do swojego mieszkania…


_____________________________________

Zgodnie z obietnicą oddaję dzisiaj w Wasze ręce kolejną notkę.
 Mam nadzieję, że się spodoba. Pozdrawiam! :)

13 komentarzy:

  1. Jakoś nie wiem... Obawiałam się tej reakcji Patryka, ale też chyba jej nie zostawi, co? ;>
    Bo to było totalnie... No byłoby to przegięcie z jego strony. O.

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię czytać Twoje opowiadania, zawsze na końcu jest taki fragment, który zaciekawia i mocno zachęca do śledzenia dalszych losów bohaterów. :)
    bardzo mnie ciekawi, jak zareaguje Patryk.

    OdpowiedzUsuń
  3. volleyballitsmylife12 września 2012 18:31

    Fajnie, ze Gregor i Patryk odwiedzili Igora. Hyym.. i ten Patryk i Iza. Myślę, ze Patryk jest na tyle normalny i nie zostawi Izy na pastwę losu i będą razem wychowywac dzieciaka. Pozdrawiam i chce już kolejnyy ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna notka pojawi się w terminie, czyli 22 września, aczkolwiek nie jest jeszcze napisana. Mam nadzieję, że wena dopisze mi na tyle, by napisać kolejne notki na zapas :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie, że Iza w końcu powiedziała Patrykowi o ciąży. Teraz ciekawi mnie jak na to zareaguje Patryk .. ;)
    Bardzo fajnie że Patryk i Gregor odwiedzili Igora.
    Pozdrawiam i do następnego ! ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem jak się czuł Patryk gdy chciał jechać do Igor... no bo to nigdy nie wiadomo w jakim stanie się zastanie człowieka.. ale na szczęście z Igorem jest lepiej :)
    Dobrze, że Iza zebrała się na szczerą rozmowę z Patrykiem... szkoda tylko, że sąsiadka przeszkodziła. choć może to i dobrze, bo niby kilka chwil a jednak człowiek jakoś to sobie przetrawi i w ogóle. Szkoda że urwałaś w tym momencie ;) Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję,że Patryk nie zachowa się jak ostatni cham:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje, ze Patryk nie każe usunąć ciąży Izie. To by było z jego strony podłe. To dziecko nie jest niczemu winne i ma prawo przyjść na świat, a on powinien pomóc je wychować Izie.

    OdpowiedzUsuń
  9. No hej, przerywanie takich rozmów powinno być karane! Asz ty, musiałaś przerwać w takim momencie? Mam nadzieję, że Patryk się ogarnie i zachowa jak facet. Nie jak ciota.

    OdpowiedzUsuń
  10. Miejmy tylko nadzieję, ze Patrykowi nie odbije i nie zrobi jakiegoś głupstwa. Pasowało by teraz zachować siię jak prawdziwy mężczyzna. XChyba, że Czarny ma średniowieczne przekonanie, że za pierwszym razem kobieta nie zajdze w ciąże~!

    OdpowiedzUsuń
  11. ejjj, jak mogłaś przerwać w takim momencie?? ja uwielbiam wątek informowania przyszłego tatusia o dzidzi i czekam teraz na reakcję Patryka. dobrze, że Igson wraca do zdrowia :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jacy dobrzy kumple.. :D Oby Igor wrócił do zdrowia, szybko! :D

    OdpowiedzUsuń